14.12.09

Jest 14 grudnia, godzina 17:32, poniedziałek. Dzisiaj wypadają moje urodziny. Gdyby cofnąć się 28 lat wstecz to właśnie teraz odcinano by moją pępowinę i podawano by mnie w ramiona mojej matki. Niestety rodzice już nie żyją. Zginęli w wypadku, gdy byłem na studiach. Matka była troskliwa i kochająca, natomiast ojciec był surowym typem. Chciał dyscypliny, twardej ręki, mówienia „proszę taty”.

Tymczasem stoję na ul. Stawowej, czekam na autobus jadący w kierunku mojego mieszkanka przy Jagiellońskiej 27. Jest zimno, nie przeszkadza mi to wcale. 17:36 nadjeżdża autobus linii 6. Wsiadam razem z tłumem ludzi. Wszyscy jadą w milczeniu z posępnymi minami. Wyjątek stanowi grupa młodzieży w wieku 17/19 lat. Tylko oni jadą w dobrych humorach ciągle przekrzykując się. Pewnie denerwowałoby mnie to gdybym rano nie zabrał ze sobą swojego odtwarzacza mp3. Mogę oddzielić się wysokim murem od wszystkich. Oszczędzić sobie wysłuchiwania tych infantylnych dialogów. Na poszczególnych przystankach ludzie wymieniają się w autobusie. 17:52 dojeżdżam do celu. Wysiadam. Odpalam papierosa. Stoję chwilę obserwując wszystko dookoła jakbym pierwszy raz był w tym miejscu. Po chwili ruszam w stronę Jagiellońskiej. Idę paląc papierosa. Wymijam szarych, spieszących się ludzi. Pewnie jestem taki sam jak cała ta społeczność. Przemierzam ulicę po ulicy. W końcu staję przed kamienicą o numerze 27. Wchodzę na ostatnie piętro. Przekręcam klucz w zamku i wchodzę do mojego pustego i zimnego mieszkania. Siadam do komputera sprawdzając pocztę. W odebranych wiadomościach znajduję tylko reklamy, bez większych zmian. Udaję się do kuchni. Parzę kawę i odpalam kolejnego papierosa. Przez moją głowę przewijają się setki myśli. Nie mogę się skupić. 19:30 nalewam szklankę ulubionego whisky. Udaję się do sypialni. Po drodze włączam płytę z muzyką Czesława Śpiewa. Siadam kolejny raz do komputera. Otwieram folder ze zdjęciami z sesji reklamującej nowe kosmetyki. Zabieram się do pracy, ale w mojej głowie totalna pustka. Na bieżąco uzupełniam szklankę whisky. Spalam papierosa za papierosem. Po paru godzinach mam gotowych kilka projektów. Mogę uznać pracę za skończoną na dzisiaj. Odkładam laptopa na szafkę przy łóżku. Dopiero teraz zauważam, że wcześniej włączona płyta już dawno przestała grać. Wychodzę na balkon. Patrzę na moje miasto, jak żyje o tej porze. Dopalam papierosa, dopijam whisky. Wchodzę powrotem do sypialni i kładę się na chwilkę na łóżku. Moje oczy same się zamykają. Walczę z tym, ale ostatecznie przegrywam ten spór. Zasypiam w ciszy, w samotności.








Prace nad filmem idą ciągle do przodu. Dużo formalności i tak samo dużo problemów. Jednak mam nadzieję, że zakończymy pracę na czas. Póki co nic tego nie zapowiada, ale zobaczymy...
Jeśli jesteś zainteresowany jakąkolwiek współpracą pisze na maciej.bednarczyk@gmail.com


11 komentarzy:

  1. Za bardzo cenisz sobie samotność. Oby za Twoją trumną kiedyś podążał ktoś oprócz komorników, którzy będą próbowali ściągnąć długi z Twojej rodziny. ^^

    Dunczi (Tuńczyk) tj. Martyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera jasna, zapomniałam, że Ty nie bierzesz nawet pod uwagę tak ekstrawaganckiego słowa jak "rodzina", a to poważne przeoczenie, pardon. Także komornik nie będzie nawet miał z kogo ściągać długów. ;d
    Powodzenia z filmem, powodzenia z matmą w środę Dresie. ;)

    Dunczi

    OdpowiedzUsuń
  3. Swego czasu często tam bywałam. Katowice, Stawowa. Przyjemne miejsce. Dobre na papierosa.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Natalia: właśnie pojechałem tak na papieroska, odreagować ;) szkoda tylko, że moje ulubione miejsce na Mickiewicza było zamknięte. Tak to bym wszedł na chwilkę, na kawkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. czasami człowiekowi potrzebna jest chwila na samotnosc mozna się zastanowić nad swoim zyciem i jeszcze do tego papieros i klimatyczna muzyka

    Zuba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaniedługo zaczniesz nam książki pisać :)

    Efa

    OdpowiedzUsuń
  7. Żeby tradycji stało się zadość- wytknę błędy. Trochę stylistycznych i parę językowych.Ale fajne składniowo, chociaż trochę ciężkie. Ale chyba taki był cel? Przynajmniej odebrałam to jako celowość. Fajnie, fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. dobry wpis :(

    Mumin

    OdpowiedzUsuń
  9. Momentami naiwne

    Koniu

    OdpowiedzUsuń
  10. Nuda. Jak pisałem-wyrwane z kontekstu, bez związku czegoś z czymś. Częściowo można wyczuć w tym jakieś Twoje przeżycia, częściowo marzenia, ale nie wciągnęło mnie jakoś totalnie.

    W ogóle, to bawi mnie, jakie niektórzy komentarze piszą. Sztuczne, pełne jakiegoś pseudopatosu. Rzekłem.

    OdpowiedzUsuń
  11. zdjęcia mają klimat :)

    OdpowiedzUsuń